Life-style

 

LIFE-STYLE


Chrystus przemienia punkt widzenia!

Chrześcijański styl bycia to nie chwilowa moda.

To postawa, która swój korzeń ma w Nim! Świadectwa, opinie, zdarzenia…

„Żyć, aby kochać. Kochać, aby żyć. Jedyna droga, wąska ścieżka.” /Maleo/

 

OAZOWICZ POTRAFI – „MEJD in CZAJNA”

 

W Łodzi, Poznaniu i Warszawie odbędzie się akcja „Mejd in Czajna”. Inicjatywa ma zwrócić uwagę Polaków na trudną sytuację chrześcijan w Chinach. Jednym z jej elementów będzie gra w Chińczyka.

Wydarzenie organizowane przez Diakonię Misyjną Ruchu Światło-Życie związane jest z obchodzonym 24 maja Dniem Modlitw za Kościół w Chinach.    Czytaj więcej >>

 



 

NIECH SIĘ STANIE CZYSTOŚĆ!!! W dobie komputerów i nowoczesnej technologii, w świecie pełnym erotyzmu, czystość wydaje się być przeżytkiem, a przyznanie się do dziewictwa wzbudza wielkie sensacje. Młodzież, która powinna czerpać dobry przykład z zachowania dorosłych, często tych wzorców nie ma. Zdarza się, że młodzi i zagubieni, szukając prawdziwej miłości, znajdują tylko jej imitacje we współżyciu z drugą osobą. Na szczęście powstaje coraz więcej ruchów, które pomagają zrozumieć młodym, na czym polega prawdziwa miłość, propagując przy tym zachowanie czystości do ślubu. W Polsce kilka lat temu założono Ruch Czystych Serc, który powstał w celu zwalczania demoralizacji młodzieży przez media. Inicjatywa zrodziła się w redakcji gazety "Miłujcie się!" i do tej pory do RCS dołączyło ponad 5,5 tys. ludzi z całego świata. Jak pisał św. Jan Bosko, przyjaciel młodzieży: "Każda cnota jest cennym ornamentem duszy i czyni ja droga Bogu i ludziom. Ale święta czystość jest królową cnót, anielską cnotą, klejnotem tak cennym, że ci, którzy ją posiadają stają się jak aniołowie Boży w niebie, choć jeszcze ubrani w śmiertelne ciało."


Również zespół LOVE STORY, o którym usłyszałam na jednym ze spotkań oazowych nawołuje w swoich utworach do zachowania czystości przedmałżeńskiej. Jest to bardzo dobry sposób dotarcia do młodych osób, które jeszcze nie współżyły i przekazania im tej największej wartości, jaka jest czystość. Wszystkie teksty piosenek niosą ze sobą piękny przekaz, aby dochować wierności swojej drugiej połówce i dopiero z błogosławieństwem Boga cieszyć się w pełni swoja czysta miłością. Jak mówią słowa jednej z piosenek: "Powiedziano, że miłość to jest blef./ Zakodowano, że miłość wyraża ściśle seks,/ Ta definicja wyraźnie rani nasze ambicje/ My chcemy kochać wiecznie!"  Jest to tylko jedna z kilku piosenek nagranych przez ten zespół. Utwory nie tylko maja wartościowe teksty z pięknym przekazem, ale także muzykę, która wpada w ucho i sprawia, że z przyjemnością słuchamy słów z niej płynących.


Chciałabym dać moje krótkie świadectwo na temat moich odczuć. Otóż, gdy pierwszy raz usłyszałam ich piosenkę, zaintrygowała mnie, dlatego postanowiłam poszukać w internecie innych piosenek tego zespołu. Wszystkie okazały się strzałem w „10”, tym, czego potrzebowałam. Ponieważ sama jestem w Ruchu Czystych Serc i czasami ciężko było mi się przyznawać do tego, że chcę zachować czystość do ślubu. Po wysłuchaniu tych piosenek zrozumiałam, że to był błąd. Dodały mi one odwagi i tylko potwierdziły, że dokonałam mądrego wyboru. Teraz jest mi łatwiej zmierzyć się z reakcją moich rówieśników i swoją decyzją pokazuję, że wcale nie stałam się przez to gorsza, bo nie mam doświadczenia "w tym", wręcz przeciwnie.

"Wiem, serio, wiem, ile trzeba w tym silnej woli. Lecz najpierw chcę dobrze zmysły i serce swe nastroić…" Za to chwała Panu!

Dlatego zachęcam wszystkich do refleksji na swoim życiem przy piosenkach tego zespołu, bo naprawdę warto. Swoją postawą i działaniem pokazują, że czystość jest w cenie. Jak powiedział św. Leonard z Porto Maurizio "Jedna dziewica, czysta duszą i ciałem jest warta więcej niż wszystkie królowe świata ze swoimi bogactwami." Zachowując czystość uczymy chłopaka szacunku do siebie. A prawdziwa miłość nie potrzebuje dowodów, do niej trzeba dorosnąć. Bł. Karolina Kózkówna jest patronką dziewic, dlatego gdy brakuje nam sił możemy powierzyć się jej opiece, by pomogła nam wytrwać w czystości, która przygotowuje nas do udanego współżycia w małżeństwie. Na koniec chciałabym zacytować słowa Matki Teresy z Kalkuty: "Największy dar – o ile większy niż pieniądze, niż posag – jaki możecie sobie ofiarować w dzień ślubu, to czyste serce, to dziewicze ciała. (…) Serce czyste to serce radosne i wolne." Dlatego zachęcam przede wszystkim młodych ludzi do zachowania najcenniejszego daru od Boga – CZYSTOSCI, która jest w cenie! Przeżyć swój PIERWSZY RAZ w noc poślubną? BEZCENNE! Julka

CHCESZ POCZYTAĆ WIĘCEJ? www.myspace.com/storylove www.rcs.org.pl

POSŁUCHAJ!

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=UzkcmwAlrxM&feature=related[/youtube]  



  Pocztówka z Rzymu Podczas pielgrzymki do Wiecznego Miasta przeżyłem wiele wzruszających chwil. Do nich należały: audiencja u Ojca Świętego Benedykta XVI, modlitwa nad grobem Jana Pawła II, nocne zwiedzanie zabytków Rzymu, z których największe wrażenie zrobiła na mnie Bazylika Św. Piotra. Wielu wspaniałych przeżyć dostarczyło nam spotkanie z rodziną Polaków, którzy przyjechali z Niemiec. Doświadczyliśmy od nich nie tylko wielu wyrazów sympatii, ale i pomocy. Mimo różnicy wieku czuliśmy się z nimi jak z dobrymi starymi znajomymi. Odnoszę wrażenie, że wszyscy Polacy przybywający na plac św. Piotra solidaryzują się ze sobą na znak łączności z Janem Pawłem II. JASIEK Chwile spędzone we Włoszech wspominam bardzo miło. Był to czas, w którym skupiliśmy się nie tylko na zwiedzaniu, ale także na zawiązaniu wspólnoty. Spotkało nas tam wiele przyjemności oraz niesamowitych przygód. Wraz z grupą Oazowiczów mieliśmy okazje zobaczyć Ojca Świętego i uczestniczyć w odprawianej przez niego Mszy. Myślę, że nigdy nie zapomnę momentu, gdy papież podał mi swoją dłoń. NATALIA Moim zdaniem wyjazd do Rzymu po tylu przejściach był ważnym doświadczeniem. Zwiedziliśmy wiele pięknych miejsc w Watykanie, poznaliśmy dobrych ludzi o wielkim sercu, pomocnych i wesołych, a co najważniejsze miałam okazje zobaczyć grób papieża Jana Pawła II i spotkać papieża Benedykta XVI. Na Mszy w Trzech Króli przydzielono nam miejsce blisko ołtarza, obok kardynałów, biskupów, księży i innych ludzi oddanych Bogu – ja, Samanta, zwykła dziewczyna siedziałam w 3 rzędzie od papieża i czułam się wyjątkowa, najważniejsza dla Boga… i że mnie kocha bezgranicznie… i wiem, że nadal tak jest… SAMI Czas który spędziłem w Rzymie był dla mnie wyjątkowy: dużo modlitwy, dużo wiadomości i ciekawostek na temat naszego Katolickiego Kościoła. W czasie wyjazdu zacząłem czytać Pismo Święte, co wcześniej bardzo rzadko się zdarzało. Dziękuję Panu Bogu za ten wyjazd, za to, że mogliśmy z bliska zobaczyć Głowę naszego Kościoła, za to, że wyjazd był naprawdę udany i że wróciliśmy zdrowi. Chwała Panu. SYLWEK Wznoszę swe oczy ku górom, skądże nadejdzie mi pomoc… Podobno nasze kilka oazowych dni w Rzymie jest już owiane legendą… I dobrze! To naprawdę był niezwykły czas. Nie będzie w tym przesady, gdy powiem, że oaza noworoczna swoje źródło miała w Bożym pomyśle, a może i w Bożym Sercu. Ale zacznijmy od początku. Końcem października odebrałam mailową wiadomość od ks. Ireneusza Kopacza z Carlsbergu, czy byśmy się z oazą do Rzymu na Nowy Rok nie wybrali. Akcja – reakcja. Szybki „wywiad środowiskowy”. Decyzja – z pewnością zbyt szalona… Jedziemy! No dobrze, ale jak? Św. Franciszek nie miał problemu. Do papieża poszedł pieszo, ale my nie mieliśmy tyle czasu. Rachunek zysków i strat jeszcze raz z całą pewnością wykazał, że należy bezgranicznie zaufać Bożej Opatrzności. „A od czego jest Pan Bóg na niebie?” – jak mawiał sługa Boży kard. August Hlond. Machina przygotowań ruszyła. Kto zaufał, ten nie będzie zawstydzony… Przełożeni wspaniałomyślnie zgodzili się na sprzedaż płyt, tak by dochód mógł wesprzeć tę inicjatywę. Hojność parafian przekroczyła nasze najśmielsze oczekiwania. Pojawiło się coś więcej niż światełko w tunelu. Podjęliśmy pracę, by poczuć ten trud, przecież z Bożych rąk żyjemy, choć naszymi pracujemy. Kilka dni spędzonych razem w pracy na Monastirakach, pośród sklepowego kurzu też nas czegoś nauczyło. Pieniądze – zbyt mało powiedzieć – to nie wszystko. Pieniądze – to nic! Słowo Boże się nie myli, a my w Nim czytamy: wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy. I my wierzymy, że przez życzliwość wielu ludzi uśmiechnął się w tych dniach do nas sam Bóg. Ucieszyłem się, gdy mi powiedziano: „Pójdziemy do domu Pana!” I oto stoję u bram Twoich, Jeruzalem Nowe, Kościele Święty. Teraz będzie krótka „wycieczka osobista”. Bo jeśli rekolekcje są dobre, to nawracają się w pierwszej kolejności ci, którzy są zamieszani w ich prowadzenie. Dla mnie Bazylika św. Piotra na Watykanie jest jednym z tych miejsc, gdzie modlitwa „sama płynie”, a Królestwo Boże, jak ziarno rzucone w ziemię, kiełkuje. Pierwszy dzień nowego roku, naznaczony udziałem w Eucharystii pod przewodnictwem Ojca Świętego – i to niezwykłe spotkanie. Benedykt XVI przechodzi obok nas błogosławi małej Madzi, która na oazę przyjechała z rodzinką z Niemiec. Dla mnie ten dzień to przede wszystkim Słowa, które przyszły same: Ty jesteś Piotr – Opoka i na tej Opoce zbuduję mój Kościół, A BRAMY PIEKIELNE GO NIE PRZEMOGĄ. Miejsce, gdzie Słowo staje się Ciałem i są na to fizyczne dowody (a czym innym jest ołtarz wzniesiony kilka metrów nad miejscem pochówku św. Piotra?). I wierzcie mi, moje dzieciaki wyszły z tej Mszy Świętej jakieś inne. Nie będę słodzić, potem przyszło trudne doświadczenie. Niezadowolenie kilku osób, jakieś rozbicie wspólnoty. Na szczęście rozstaliśmy się w zgodzie. Większość z nas została przy Pasterzu i wierzę, że tak miało się stać. Historia potoczyła się dalej prosto, po naszych krzywych liniach… odwiedzaliśmy miejsca, które trudno znaleźć na szlakach biur turystycznych. Byliśmy z polską kolędą u Gwardii Szwajcarskiej i najbliżej papieskiego okna, jak tylko się dało. Spotkaliśmy się z ks. arcybiskupem Zimowskim w jednej z Dykasterii watykańskich. Kościółek Quo Vadis, gdzie św. Piotr zawrócił z drogi ucieczki, katakumby św. Kaliksta – wszystkie te miejsca, którymi oddychało młode chrześcijaństwo, gdzie rozwijał się Kościół Chrystusa. Wreszcie u św. Jana na Lateranie przeżyliśmy Eucharystię z włoską grupą charyzmatyczną. Nauczyliśmy się na tej drodze prawdy o wspólnocie, w jednym Sercu mieści się każdy – maluchy: Madzia z Gabrysią, ich Rodzice, my, Józef, który z dumą mówił, że jest rzemieślnikiem, ks. Ireneusz i Piotrek, młody górnik z kopalni „Wujek”. Takiego składu nie wymyśliłby nikt. A jednak… już po kilku dniach staliśmy się rodziną. Od naszego Ojca przewodnika, ks. Ireneusza, uczyliśmy się zatrzymania przy każdym spotkanym człowieku. Kontakt – rozmowa – tą drogą od zawsze rozprzestrzenia się Ewangelia. Nie jest to miejsce na wyjaśnianie szczegółów naszego spóźnienia na samolot i jakim cudem uzbieraliśmy na kolejny bilet, bo sama tego do końca pojąć nie umiem. Ważniejsze są skutki. Nasza watykańska przygoda nie dobiegła w tym momencie końca. W środę słynna audiencja środowa. I… największa niespodzianka (niektórzy nawet mówili, że warto było się spóźnić). Trzech Króli. Bazylika św. Piotra. Nie wypominając… biegliśmy na ostatnią chwilę z wywieszonym językiem. Za dwadzieścia – kościół pełen… Z błagającym wzrokiem i „zieloną” wejściówką tłumaczę na migi, że może nas jakoś by wpuścili do tłumu. Gest ochroniarza, że mamy iść dalej i puszcza nas samym środkiem bazyliki. ………………..? Dokładnie takie mieliśmy miny. Dalej już było tylko: „Proszę dalej” i kiedy znaleźliśmy się „na wysokości” biskupów i kardynałów zrobiło mi się autentycznie słabo. Wiadomo, nie chodzi o to, blisko, czy daleko, ale to nie tylko moje przekonanie – dostaliśmy wielki znak z nieba. DEO GRATIAS… Dzięki Bogu i dzięki ludziom… Ks. Ireneuszowi – za zaproszenie, Rodzicom, Przełożonym i OO. Jezuitom – za błogosławieństwo, Drogim Parafianom – za wsparcie materialne, Komórkom Ewangelizacji – za modlitwę, Agnieszce Markowskiej – za bilety, Marii Łapińskiej – za ubezpieczenie, Gosi Pliszce – za wspólną, jakże radosną pracę i za „coś jeszcze”. I dla wszystkich, którzy za nas się modlą i o nas życzliwie myślą… dla Was ta nieco obszerna POCZTÓWKA Z RZYMU.